Po wielu walkach i załamaniach nerwowych

ożywiłem moją czarna bestię.

:D Wczoraj zagrał wreszcie nowy silnik KLZE, jak dotąd jeszcze go szlag nie trafił więc istnieją przesłanki, że będzie się sprawował dobrze.
Jak pisałem w innym poście chyba, remont mojego ostatniego silnika to droga przez mękę... Wrzuciłem na początku nowe tuleje bo jedna była pęknięta, następnie zająłem się wałem trafił do szlifu i do azotowania, nowe pierścionki i panewki, planowanie głowicy tez się trafiło, a silniczek pochodził 3 min i... się zatarł... na korbach...
Mechanik dostał szału ja jeszcze utrzymałem zimna krew.
Wyjeliśmy mozolnie całość i okazało się , że " wielki mistrz" szlifierz[/color][/b][/i], zrobił na korbach za ciasno, jak twierdził miał , źle w katalogach podane.. ( wariat

). poprawił ten wał, założyliśmy, odpalamy, wielka radość auto pali pięknie wszystko OK.

Jak to zwykle bywa, aby autko dobrze się miało , jedna flaszka druga, odpalamy i ..... nagle jak zaczęło walić w tym silniku to szok.... nerwowao nie dałem rady jak pier.. w koło tak urwałem listwe, wstyd wielki bo Probas zdechł , mechanik w kanale i prawie płacze, KATASToFA.
Po rozbiórce kolejnej silnika, okazuje się że " wielki mistrz"
szlifierz[/color], zebrał z wału za .... bardzo
tą razą i ściągnął powierzchnie utwardzaną, przynajmniej tak wykazała expertyza tam gdzie go azotowałem. ( cud, że mieli całą dokumentację do tamtej roboty ).
Po tych wszystkich zdarzeniach, doszedłem do wniosku aby zakupić nowy silnik KLZE i okazało się , że był to jedyny słuszny wybór, i szkoda, ze go nie powziąłem wcześniej.
Jeśli chodzi o instalację, sprawa z przekładką w sumie prosta, EGR należało podłączyć ale nawet nie instalowałem kolektora wydechowego od Kl tylko został od KLZE a sam EGR został zaślepiony na wlocie, system Vris został stary, ale elektrozawory zostały oryginalne od KLZE a dołożone zostały tylko pozostałe dwa od EGR.
Przede mną sprawa komputera jeszcze i urwanej listwy

ale najważniejsze jest to, ze probek ożył i mruczy z powrotem pięknie
