Witam wszystkich.
Mam taki sam problem, a mianowicie na benzynie nie chce ani palić ani jeździć. Jak odpalam to silnik odpala na 0.5 sekundy i gaśnie. Za każdym razem, ile bym nie próbował odpalić jest tak samo. Gdy nacisnę lekko na gaz to (czasami) odpali i o ile nie zdążę wrzucić na LPG to obroty spadają bardzo szybko i gaśnie.
Wczoraj wymieniłem filtr paliwa. Zlane paliwo z niego miało kolor i konsystencję wody z kałuży, przez którą dopiero co przejechał samochód
.
Dzisiaj potraktowałem wtryskiwacze benzyną ekstrakcyjną. Jest trochę lepiej, bo jak już odpali (na LPG oczywiście bo na benie dalej nie chce) to na jałowych obrotach chodził ponad 5 minut. Wrzuciłem D i nadal nie zgasł ani się nie przydusił, ruszył powoli i w momencie jak dodałem delikatnie gazu to zdechł. No to na LPG i wyjechałem na trasę żeby sprawdzić jak pojeździ gdy w ruchu z LPG na benzynkę go przerzucę. No i przy 80 na wache i jedzie
.
Banan na twarzy że już jest git, a tu d***
. Znów zaczął się dusić i strasznie szarpać (jakby przygasał). Zauważyłem też, że nie reagował na naciśniecie gazu(brak przyspieszenia). No to z powrotem LPG i do domu.
Zaparkowałem, dałem troszku gazu, przełączam na benzynkę i obroty są stabilne (przy 1000 bo jak mniej to gasł).
Filmik jest do obejrzenia w strefie zrzutu:
http://www.fordprobe.pl/upload/goget.php/mov01678.3gp
Myślę, że dość dobrze opisałem swój problem. A w razie jakiś niejasności pisać. Mogę jeszcze dokładniej wszystko opisać.
Pozdro
Aha i jeszcze jedno raczej wykluczam możliwość nieszczelnego dolotu, bo jakieś 2 tygodnie temu miałem strzał w filtr powietrza, który się otwarł a probek nadal działał.
Problemy nie zaczęły się po tym zajściu ale już dużo wcześniej.