Coś syczy przy stożku
: 2006-01-14 19:33
Witam. Robiłem remont silnika i aktualnie robie dotarcie silnika. Zrobiłem 130km i zaczęło sie cos pieprzyć. Od początku obroty falowały. Na postoju ok. Równo choć na poziomie 1200obr. Dzis dojehcałem pod chate, postawiłem auto i poszedłem na kilka minut do domku. Wracam, próbuje uruchomić silnik ale co chwile gaśnie. Podniosłem maske, odpaliłem. Próbowałem ustawić obroty n aprzepustnicy ale nic to nie daje. Albo chodzi i faluje albo gaśnie całkowicie. Dodatkowo coś syczy dosyć glosno ze stożka! Wczesniej tego nie było. Słychać (ssssss) dość głosno, nawet jak maske zamkne i stane 2m przed autem. Wsiadłem i w trasie jezdzi ok. Tylko jak puszczałem na luzik to albo falował albo gasł. Po przejechaniu 30 km obroty na postoju usttabilizowały się na poziomie 1200obr. Po około 2-3 miniutach znowu zaczeły falować. Dalej mocno syczy. Wiem ze falujace obroty mogą być spowodowane zapowietrzeniem układu chłodzenia. Tylko czy to nie ma związku z syczeniem przy stozku? Stożek jest bezpośrednio na przepływce.