Stożkowy filtr powietrza + dodatki
: 2006-02-03 22:20
				
				A więc tak, przejrzałem archiwum forum, co nieco jest na ten temat, ale w sumie nie znalazłem odpowiedzi na swoje pytania. Może by tak zrobić z tego topic do FAQ ? Przechodząc do meritum mojego postu:
Wczoraj na wyścigach wykończyłem wydech - tzn. wydmuchałem taki łącznik z siatki, zacząłem ciągnąć za sobą wydech, więc chcąc nie chcąc pojechałem dzisiaj do panów od napraw tłumików. Za 130 zł wymienili mi ten łącznik i zrobili resztę. No i tu pojawia się problem - tzn. dla mnie to problem, chociaż niektórzy powiedzą, że jestem nienormalny. Auto jest za ciche, zwyczajnie przyzwyczaiłem się do tego, że jak miałem rozszczelniony wydech to hałasował jak diabli, miał dźwięk jak formuła 1 przy wkręcaniu się na obroty. Miało to swoje wady i zalety: wady wszyscy znamy (wzmożone spojrzenia niebieskich, męczące na trasach czasami), do zalet należało między innymi (w moim przypadku) to, że zwyczajnie budził troszkę szacunek na drodze. Kierowcy słysząc ryk i auto śmigające nieco ponad przepisowe 50 zjeżdżali ładnie, jak się wciskałem gdzieś slalomem to zawsze byli czujni, bo o moim istnieniu wcześniej uprzedzał ich dźwięk, który usłyszeli. Teraz to zniknęło i po pierwsze nie mogę się przyzwyczaić, a po drugie po 30 minutach w aucie stwierdziłem, że połowa kierowców to zwykłe dauny nie patrzące w lusterka jadąc lewym pasem. Nikt mnie nie słyszy i jakoś droga z pracy do domu nie była taka płynna. Poza tym nie ma co mówić ten dźwięk, który był wcześniej mi się podobał.
Nie chcę na razie grzebać przy wydechu, bo nie jestem na to przygotowany finansowo, więc wymyśliłem w ciągu 15 minut, że zakupię sobie stożkowy filtr powietrza. Sam stożek to pikuś wydaje mi się, wybór jest ogromny, ceny zaczynają się praktycznie od 50 zł. Nie chciałbym jednak skrzywdzić samochodu pseudo-tuningiem, tak jak to uczynił jego poprzedni właściciel, więc jeśli się mówi A to wypadałoby powiedzieć B. Co dalej zrobić, aby nie zamulić auta i żeby ta wymiana filtra miała w ogóle jakiś sens ? Montowanie bezpośrednio za przepływomierzem chyba nie ma większego sensu, bo jak zaciągnie ciepłe powietrze od silnika to auto straci ciąg. Są dwie opcje z tego co się orientuję:
a) Zamontować za przepływomierzem i obłożyć czymś dookoła, żeby za bardzo nie ciągnął ciepłego powietrza
b) Pociągnąć jakiś dolot i umieścić stożek gdzieś, gdzie będzie ładnie łapał powietrze.
Opcja "a" jest bardziej ekonomiczna, ale nie chcę mieć folii z papieru śniadaniowego pod maską więc skłaniam się bardziej ku opcji "b". nie tylko estetyczniej, ale przede wszystkim poprawniej - tak mi się wydaje.
Gdybyśmy wspólnymi siłami mogli napisać króciutki poradnik co, jak i gdzie to myślę, że przydałoby się nie tylko mi, ale również innym. Wiem, że Sqad kombinował coś z dolotem, ale nie doszukałem się pociągnięcia tematu. A więc po kolei:
1) Kupić stożek - jaki, na co zwracać uwagę, czym różnią się oferty za 50 zł od tych za 300 itp.
2) Jak rozwiązać kwestię montażu za przepływomierzem.
3) W co się zaopatrzyć i jak zrobić, żeby wszystko grało, ażeby ten stożek wyprowadzić gdzieś w inne miejsce.
Koszty, porady, wskazówki - mile widziane.
			Wczoraj na wyścigach wykończyłem wydech - tzn. wydmuchałem taki łącznik z siatki, zacząłem ciągnąć za sobą wydech, więc chcąc nie chcąc pojechałem dzisiaj do panów od napraw tłumików. Za 130 zł wymienili mi ten łącznik i zrobili resztę. No i tu pojawia się problem - tzn. dla mnie to problem, chociaż niektórzy powiedzą, że jestem nienormalny. Auto jest za ciche, zwyczajnie przyzwyczaiłem się do tego, że jak miałem rozszczelniony wydech to hałasował jak diabli, miał dźwięk jak formuła 1 przy wkręcaniu się na obroty. Miało to swoje wady i zalety: wady wszyscy znamy (wzmożone spojrzenia niebieskich, męczące na trasach czasami), do zalet należało między innymi (w moim przypadku) to, że zwyczajnie budził troszkę szacunek na drodze. Kierowcy słysząc ryk i auto śmigające nieco ponad przepisowe 50 zjeżdżali ładnie, jak się wciskałem gdzieś slalomem to zawsze byli czujni, bo o moim istnieniu wcześniej uprzedzał ich dźwięk, który usłyszeli. Teraz to zniknęło i po pierwsze nie mogę się przyzwyczaić, a po drugie po 30 minutach w aucie stwierdziłem, że połowa kierowców to zwykłe dauny nie patrzące w lusterka jadąc lewym pasem. Nikt mnie nie słyszy i jakoś droga z pracy do domu nie była taka płynna. Poza tym nie ma co mówić ten dźwięk, który był wcześniej mi się podobał.
Nie chcę na razie grzebać przy wydechu, bo nie jestem na to przygotowany finansowo, więc wymyśliłem w ciągu 15 minut, że zakupię sobie stożkowy filtr powietrza. Sam stożek to pikuś wydaje mi się, wybór jest ogromny, ceny zaczynają się praktycznie od 50 zł. Nie chciałbym jednak skrzywdzić samochodu pseudo-tuningiem, tak jak to uczynił jego poprzedni właściciel, więc jeśli się mówi A to wypadałoby powiedzieć B. Co dalej zrobić, aby nie zamulić auta i żeby ta wymiana filtra miała w ogóle jakiś sens ? Montowanie bezpośrednio za przepływomierzem chyba nie ma większego sensu, bo jak zaciągnie ciepłe powietrze od silnika to auto straci ciąg. Są dwie opcje z tego co się orientuję:
a) Zamontować za przepływomierzem i obłożyć czymś dookoła, żeby za bardzo nie ciągnął ciepłego powietrza
b) Pociągnąć jakiś dolot i umieścić stożek gdzieś, gdzie będzie ładnie łapał powietrze.
Opcja "a" jest bardziej ekonomiczna, ale nie chcę mieć folii z papieru śniadaniowego pod maską więc skłaniam się bardziej ku opcji "b". nie tylko estetyczniej, ale przede wszystkim poprawniej - tak mi się wydaje.
Gdybyśmy wspólnymi siłami mogli napisać króciutki poradnik co, jak i gdzie to myślę, że przydałoby się nie tylko mi, ale również innym. Wiem, że Sqad kombinował coś z dolotem, ale nie doszukałem się pociągnięcia tematu. A więc po kolei:
1) Kupić stożek - jaki, na co zwracać uwagę, czym różnią się oferty za 50 zł od tych za 300 itp.
2) Jak rozwiązać kwestię montażu za przepływomierzem.
3) W co się zaopatrzyć i jak zrobić, żeby wszystko grało, ażeby ten stożek wyprowadzić gdzieś w inne miejsce.
Koszty, porady, wskazówki - mile widziane.
 
 



 Masz racje ja też miałem wrażenie że auto lepiej przyspiesza ale hamownia nie kłamie okazało się że było gorzej a odziwo auto wkręcało się zdecydowanie lepiej.Jeżeli już ktoś chciałby bawić się w robienie przelotowego wydechu to trzeba by usunąć nasze seryjne kolektory wydechowe które nadają się na śmietnik - ten kto je demontował wie o czym mowa - są zrobione tak że zamiast dodawać mocy odejmują ją ich konstrukcja jest taka że spaliny wzajemnie uderzają w siebie ponieważ nie ma w nich kanałów tylko wszystko się w nich miesza bez żadnej logiki.Dlatego trzeba by spawnąć coś takiego i potem od kolektorów przelotowy układ z max 2" zakończony tłumikiem przelotowym i taki zastaw napewno zagwarantuje przyrost mocy rzędu 10km.Jeżeli chodzi o wolnossącą jednostkę taki przyrost to dobry wynik.[Tylko że  taki zestaw będzie naprawdę bardzo głośny]
 Masz racje ja też miałem wrażenie że auto lepiej przyspiesza ale hamownia nie kłamie okazało się że było gorzej a odziwo auto wkręcało się zdecydowanie lepiej.Jeżeli już ktoś chciałby bawić się w robienie przelotowego wydechu to trzeba by usunąć nasze seryjne kolektory wydechowe które nadają się na śmietnik - ten kto je demontował wie o czym mowa - są zrobione tak że zamiast dodawać mocy odejmują ją ich konstrukcja jest taka że spaliny wzajemnie uderzają w siebie ponieważ nie ma w nich kanałów tylko wszystko się w nich miesza bez żadnej logiki.Dlatego trzeba by spawnąć coś takiego i potem od kolektorów przelotowy układ z max 2" zakończony tłumikiem przelotowym i taki zastaw napewno zagwarantuje przyrost mocy rzędu 10km.Jeżeli chodzi o wolnossącą jednostkę taki przyrost to dobry wynik.[Tylko że  taki zestaw będzie naprawdę bardzo głośny]  +jeszcze zimny dolot i auto naprawdę lepiej będzie przyspieszać.
 +jeszcze zimny dolot i auto naprawdę lepiej będzie przyspieszać.

