Ja mam do pracy 600 metrów i jeżdżę do niej samochodem.
Dojście zajmuje mi jakieś 5 minut.
Dojazd jakieś 15.
Trzeba wcześniej wstać, odpalić, nagrzać, oskrobać szyby, a mimo to mieszczę się
w dziesięciu litrach na setkę.
Robert pisze:dlatego te lepsze palą więcej.
Kurcze!!!
Mam auto w złym stanie.
Moja dwójka osiąga podobny wynik, a powinna dużo mniej...
Robert pisze: jeśli ktoś ma wzmachol 1000 wat, to słucha ciszej, bo co to za przyjemność lansować się z zamkniętymi szybami
Tu bym polemizował.
Przecież szpan na wsi musi być.
przy otwartych oknach nie trzeba dawać tak głośno, jak przy zamkniętych, żeby wszyscy
przechodnie słyszeli takie samo łubudubu.
Robert pisze:bo nie dajemy w palnik z powodu kiepskiej przyczepności
Ależ jak to nie?
No przecież każdy zakręt trzeba pokonać na ręcznym.
Na śniegu najłatwiej pokazać jak wielką moc ma nasze auto i jak wspaniale boksuje kołami.
Robert pisze:jazda na krótkich odcinkach też ogranicza spalanie, bo zanim się silnik rozgrzeje, by można dać w palnik,
Ale po co rozgrzewać i tracić czas. lepiej ruszyć od razu, żeby pół osiedla usłyszało
jak pięknie brzmi nasz motor na wysokich obrotach.
A tak na poważnie. Ja się śmieję, ale to są autentyczne przykłady małolatów z mojego
osiedla.
![Twisted Evil :twisted:](./images/smilies/icon_twisted.gif)